środa, 13 stycznia 2010

Wypad na miasto



Staszek byl u mnie w Oslo w marcu roku temu. Pamietam jak wysiadal z autobusu a ja czekalam na niego aby go odebrac z dworca. No wiec wysiadl z autobusu w swojej kurtce granatowej i sie do mnie usmiechnal. Zapytalam jak minela podroz, odpowiedzial, ze dobrze, ze w samolocie bylo wygodnie. Pojechalismy do mnie, zjedlismy obiad, pogadalismy (Stach przywiozl mase slodyczy z Polski, co sprawilo, ze wszyscy bylismy bardzo szczesliwi). Nastepne dni spedzilismy na zwiedzaniu Oslo. Te zdjecie sa z tej wycieczki. Teraz kiedy patrze na te zdjecie, to niemoge uwierzyc jaki Stach byl wysoki! Z tym zdjeciem po lewej stronie (z kaczkami) zwiazana jest dosc zabawna historia. No wiec pojechalismy wszyscy na miejsce, ktore sie nazywa Huk, gdzie przepieknie widac wody Oslo fjord. Plywaly tam sobie kaczki (pokazane na zdjeciu). Stajac i patrzac na kaczki, plywajace w lodowatej wodzie, zapytalam "ale przeciez tym kaczkom to musi byc zimno, plywaja przeciez w tak lodowatej wodzie", na co Stach odpowiedzial "to jest przeciez tak jak ze spiworem" :) Stach brakuje mi ciebie i Twojego poczucia humoru...Meg

2 komentarze:

  1. To prawda, Staszka poczucie humoru było jedyne w swoim rodzaju:)
    Grzesiek

    OdpowiedzUsuń
  2. A zdjęcie z kaczuchami jest jednym z ulubionych zdięć Staszka

    OdpowiedzUsuń